208. "Polka podbija świat, ojczyzna jej nie doceniła" [archiwalny wpis www.patrycjaa.ubf.pl]
Włochy to "ojczyzna opery" i marzenie każdego śpiewaka operowego. Pięć lat temu młoda i obiecująca studentka Wrocławskiej Akademii Muzycznej otrzymała stypendium od włoskiego rządu, aby kontynuować naukę w Konserwatorium Muzycznym w Weronie. Tu dano jej możliwość rozwinięcia talentu i zbudowania światowej kariery, także dzięki współpracy ze znaną wenecką agencją artystyczną. Dziś włoskie media piszą o niej "eccezionale soprano" (wyjątkowy sopran). Nie było łatwo, ale się udało - dzięki uporowi, wytrwałości, pracy i wielkiemu zamiłowaniu do śpiewu.
Śpiew, to magia
- To było moje przeznaczenie, jakaś magia. To dla mnie niezwykłe szczęście, gdyż we Włoszech nauczyłam się prawdziwej techniki wokalnej u wielkich mistrzów, takich jak Maestro De Mori, Sergio Pedrali, Alessandra Althoff, Mario Melani - opowiada Dominika Zamara.
Artystka od dziecka kochała śpiew i teatr. Bardzo wcześnie rozpoczęła grę na fortepianie. Jej dziadek Stanisław grał na organach i "zaraził" ja pasją do muzyki. Dominika pochodzi z Wrocławia, ale dziś mieszka w Wenecji. - Urodziłam się, aby śpiewać - to moja życiowa misja i sens życia. Interpretowanie różnych postaci - szczególnie bohaterów opery romantycznej - jest fascynujące, ale i niebezpieczne. Gdy moja operowa bohaterka umiera na scenie, wraz z nią umiera na chwilkę także część mojej duszy. Jestem bardzo wrażliwą osobą i odczuwam realnie emocje moich bohaterów. Teatr operowy to metafizyka, ale i ekshibicjonizm emocjonalny. Kocham operę. Na życie prywatne nie pozostaje mi wiele czasu - opowiada Dominika.
Moje ekstrawagancje i sukcesy
Dominika Zamara uwielbia eksperymenty muzyczne oraz ciekawe syntezy różnych sztuk. Oprócz opery kocha muzykę metalową i gotycką. 12 lat temu założyła we Wrocławiu zespół "Wishing Well", który łączył operę i heavy metal. Potem rozpoczęła współpracę z wrocławskim artystą multimedialnym Witoldem Liszkowskim - tak powstały oryginalne projekty prezentowane min. na Festiwalu Muzyki Filmowej we Wrocławiu, na Blues Brothers Day, we wrocławskim Muzeum Narodowym oraz mniejsze inscenizacje w wielu kościołach, łączące obrazy i śpiew. Artystka uważa za "wielki zaszczyt" zagranie głównej roli w spektaklu Andrzeja Ficowskiego, pt.: "Sweeney Agonistes" w Teatrze Grotowskiego - czyli w jednym z najbardziej prestiżowych teatrów eksperymentalnych na świecie.
- Każdy koncert, spektakl czy opera z moim udziałem, są dla mnie zawsze jedyne, wyjątkowe i niepowtarzalne. I to jest właśnie piękno sztuki, która daje za każdym razem wiele emocji. Kocham śpiewać we Francji, bo tam mam stałą publiczność, która zawsze entuzjastycznie reaguje na moich koncertach. W zeszłym roku zadebiutowałam w historycznym teatrze "Warner Grand Theater" w Los Angeles, wraz z amerykańskim tenorem i aktorem Chrisem Allportem oraz kompozytorką "Disneya" Marią Newman. Był to spory sukces. W tym roku ponownie odbędę tournée po USA - tam publiczność jest ciepła i entuzjastyczna, wszystko jest bardziej profesjonalne niż w Europie. Uwielbiam śpiewać w naszej kochanej Polsce oraz we Włoszech, ale także w Wiedniu. Śpiewam na całym świecie i żyję ze śpiewu, choć to nie było łatwe. Świat artystyczny jest bezwzględny - panuje tu prawo dżungli - opowiada Dominika.
Trudno zrobić karierę?
Obecnie w kalendarzu polskiej śpiewaczki zapisane są propozycje artystyczne na najbliższe 3 lata i wciąż przybywają nowe i ciekawe projekty. Dominika Zamara zadebiutowała niedawno w prestiżowym włoskim Teatro Olimpico. - Było ciężko. Zrobienie kariery we Włoszech jest bardzo trudne, zwłaszcza gdy jest się kobietą. Ja nie uważam się za szczególnie piękną kobietę, ale we Włoszech podoba się moja uroda, więc moja droga była dużo bardziej ciernista i skomplikowana. Musiałam wielokrotnie walczyć z zaściankowym, stereotypowym sposobem myślenia i udowadniać, iż potrafię śpiewać. Moje zdolności i wygląd budziły też zawiść wielu kobiet. Teraz, po pięciu latach, zapracowałam sobie na szacunek profesjonalny i wreszcie patrzą na mnie najpierw, jako na artystkę, a dopiero później, jako na kobietę - opowiada o swoich początkach we Włoszech Dominika. No cóż - blondynkom nie zawsze jest łatwiej... - Włosi to specyficzny i niełatwy we współpracy naród. Są skrajnymi indywidualistami. Często niesłowni, niepunktualni, dość powolni w działaniach i rozkapryszeni. Prawie każdy artysta włoski ma syndrom Piotrusia Pana. To znakomici aktorzy, dobrze maskujący się i trochę wariaci, ale też wspaniali artyści, mający sztukę we krwi. Śpiewanie we Włoszech, we włoskiej operze jest bardzo prestiżowe - bo to w zasadzie szczyt lirycznego Olimpu. Warto mieć w artystycznej biografii wpisaną naukę i występy we Włoszech, bo to bardzo procentuje i dzięki temu jestem zapraszana do wielu innych krajów - wyznaje artystka.
Cudze chwalicie, swego nie znacie
Młoda wrocławska artystka, która przeniosła się do Wenecji i zdobyła miano "wyjątkowego sopranu", reprezentuje Polskę i promuje ją w całym świecie, wykonując utwory Fryderyka Chopina, I.J. Paderewskiego, Karola Szymanowskiego oraz Mieczysława Karłowicza. Polska, a raczej polskie władze, które powinny dbać o naszą kulturę, nie pamięta o niej, bo może zbyt młoda... Mówiąc szczerze - Dominika Zamara robi światową karierę, gdyż to włoski rząd dał jej stypendium. Włosi się zorientowali, że młoda Polka ma talent. Świat też się zorientował, tylko my nie.
- Tęsknię za Polską i jestem trochę obrażona. Do ojczyzny na koncerty jestem zapraszana dość rzadko. Propozycje napływają z Ameryki, z całej Europy - a z Polski nie. Zastanawiam się, dlaczego? O co chodzi? Nie ceni się polskich artystów, którzy robią karierę za granicą o własnych siłach? Może Polska przypomni sobie o mnie dopiero po mojej śmierci - mówi śpiewaczka, nie ukrywając żalu. - Najbardziej życzliwa jest mi Łódź. Ostatnio zaśpiewałam w Teatrze Nowym oraz na inauguracji Teatru Lutnia - dodaje.
Dominika Zamara czeka na propozycje z Polski, ale ten rok zapowiada jej się ciekawie, jeśli chodzi o życie zawodowe: koncert w Wiedniu, opera w San Petersburgu, tournée po Włoszech, debiut na festiwalu w Arkansas z orkiestrą symfoniczną, tournée po Francji, debiut na Ukrainie. Polka jest w trakcie nagrywania włoskiej płyty, a w maju nagra płytę z pieśniami rosyjskimi. Oprócz tego jest docentem śpiewu operowego na włoskiej Akademii Muzycznej. A jakie jest jej największe marzenie artystyczne? Oczywiście, zaśpiewać w La Scali w Mediolanie. Trzymamy kciuki!
Z Rzymu dla polonia.wp.pl
Agnieszka Zakrzewicz
POST ARCHIWALNY Z WWW.PATRYCJAA.UBF.PL
http://patrycjaa.ubf.pl/news.php?readmore=220
Komentarze
Prześlij komentarz
Zapoznaj się z aktualną Polityką Prywatności bloga Sercem & Pasją pisane Marzenia.
Korzystanie z bloga i pozostawienie komentarza jest jednoznaczne z zaakceptowaniem tej Polityki Prywatności.