Ferie: S-L-K-W-S [relacja]
Wszystko, co dobre szybko się kończy i tak też się stało z moją przerwą międzysemestralną, która dziś dobiega końca. Od jutra znów uczelnia, znów wczesne wstawanie, znów późne powroty, znów brak czasu.
W drugą sobotę lutego miałam okazję towarzyszyć koledze na jego studniówce. Trudno mi w to uwierzyć, ale dziwnym trafem nie zabiłam się tańcząc poloneza w mojej długiej sukni (głupi zawsze ma szczęście jak widać ;p)
Cieszę się, że totalnie przypadkiem załapałam się na tą imprezę, szczególnie, że tydzień wcześniej planowałam uczestniczyć w balu wydziałowym, ale niestety wyszło jak wyszło, więc chociaż pomimo to udało mi się gdzieś wybrać przez ten karnawał. I mam nadzieję, że moje włosy wybaczą mi użycie prostownicy.
Wróciłam jakoś koło 5.30, ogarnęłam się, na 6.45 poszłam do kościoła. Po powrocie ogarnęłam kilka rzeczy i po 9 postanowiłam się położyć na godzinkę. Tak, postanowiłam, ale nie wyszło...Pogrążyłam się tak w śnie, że przespałam wszystkie możliwe budziki i wstałam po 14. Totalna masakra, przespać pół dnia. Dzień się skrócił do minimum.
Kolejnego dnia wybrałam się do Sosnowca na moją lasagne. W sumie moją jak moją, raczej obiecaną. Z tego miejsca pragnę też pozdrawiać wszystkie stare pociągi, które napotkałam na swojej drodze z cudownym ogrzewaniem, dzięki któremu można spokojnie się ugotować.Ale wracając do sedna sprawy - lasagne była pyszna, na pamiątkę zdjęcie trafiło do prywatnego archiwum tajnych zdjęć.
W czwartek miałam okazję wybrać się do Teatru Ziemi Rybnickiej na koncert zespołu "U studni". Bilet trafił w moje ręce hmn... nie z własnego wyboru, ale mogę stwierdzić, że koncert nie był aż tak zły jak przypuszczałam. Wiek publiczności był znacznie wyższy w porównaniu do mojego, ale było całkiem strawnie. W gruncie rzeczy nawet niektóre piosenki rzeczywiście przypadły mi do gustu.
Koncert trwał lekko ponad 2h - wg mnie troszkę za długo, fakt faktem nie było tego jakoś specjalnie odczuć, ale jakoś tak zwróciłam na to uwagę, może dlatego że ledwo co biegiem zdążyłam na autobus, a kolejny miałabym za jakąś godzinę.
Piątek: walentynki. Pomijając cały mój nieogar, w sumie nie przespaną noc i w ogóle to dzień jak najbardziej na plus.
Kolejny wyjątkowy dzień, spędzony w dobrym towarzystwie, w sumie w bardzo dobrym towarzystwie.
I co więcej, jak się okazuję fotograf z karuzeli czyta w moich myślach i wie kiedy chce zdjęcie ;p Czasami warto przejść przez nasze wodzisławskie jakże duże "centrum handlowe".
W gruncie rzeczy miałam ambicję na zrobienie pudełko-kartki walentynkowej, ale oczywiście wyszło jak wyszło czyli nie wyszło, ale cóż... los mi nie sprzyjał. Powiedzmy, że część udało mi się uwiecznić na nieudolnych zdjęciach, robionych moim ledwo ogarniającym aparatem z telefonu.
Pozdrawiam Was! :)
S-L-K-W-S
Studniówka-Lasagne-Koncert "U studni"-Walentynki-Porządki
Przepiękne pudełeczko walentynkowe!
OdpowiedzUsuńPomysłowa walentynka!
www.modefind.blogspot.com
Bardzo, bardzo dziękuję :* pudełko- kartka wyszła super :) :*
OdpowiedzUsuńCiekawie spędziłaś wolne dni. ;)
OdpowiedzUsuńPudełko jest prze cudowne!! Wytrwałości w powrocie:)
OdpowiedzUsuńhttp://modanaszswiat.blogspot.com/2014/02/nefryt-sztuczna-bizuteria.html
Rękodzieło jest w cenie, jedyne i niepowtarzalne...
OdpowiedzUsuńładnie wyglądasz a pudełko bardzo super;)
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcia ! obs/obs? http://lifeofkinga.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńświetny blog, bardoz mi się podoba wygląd twojego bloga:))
OdpowiedzUsuńŚwietne posty :)
Pozdrawiam i zapraszma do siebie kiniaxall.blogspot.com :))
+ dodaję do obserwowanych:)