PATI CZE: Zawsze jestem sobą [wywiad]
Zawsze jestem sobą
wywiad z Patrycją Kawęcką czy Pati Cze
Patrycja Guzek: Jaka jest na co dzień Pati Cze?
Patrycja Kawęcka: Rozumiem, że jako Pati Cze – piosenkarka powinnam być jakaś, a prywatnie zrzucać maskę i być sobą? O to pytasz?
Ja zawsze jestem sobą. Nie noszę masek. Wizerunek, który posiadam jest odzwierciedleniem mojej osobowości. Niczego nie udaję. Nie staram się być kimś kim nie jestem. Nawet tego nie potrafię. Za bardzo sobie cenię szczerość. Jestem różna w różnych sytuacjach, ale wynika to z kolorystyki mojej osobowości z charakteru no i oczywiście z tego, że jestem kobietą, a kobieta zmienną jest. Zmienność jest wpisana w nasze życie, jest to naturalne. Więc nie upieram się na coś niepotrzebnie. Jestem otwarta na zmiany na wyzwania. Chętnie je podejmuję. Prywatnie realizuję się jako żona i matka. Zawodowo jako piosenkarka i nauczycielka. Mam mnóstwo pomysłów, kocham ludzi i świat, jestem optymistką i z nadzieją patrzę w przyszłość. Dziękuję za wszystko, co dotychczas mnie spotkało, co mam. Cieszę się z tego, że jestem zdrowa i mam siłę by żyć. Z doświadczenia wiem, że to bardzo dużo. Nie każdego to cieszy, nie każdy zdaje sobie sprawę co jest ważne i jak dużo posiada. Często ludzie koncentrują się na tym, czego im brakuje. Ja myślę o tym, czego chcę i właśnie dziękuję za to, co mam.
Uparcie dążysz zawsze do realizacji swoich marzeń, celów?
Tak absolutnie, zawsze. Nie chcę potem się obudzić i myśleć, że mogłam coś zrobić. Chcę wiedzieć, czy potrafiłam, czy dało się. Wolę sprawdzać możliwości niż o nich tylko myśleć i pozostawać w świecie wyobrażeń.
W którym momencie zaczęłaś traktować muzykę „na poważnie” czyli jako coś z czym chcesz wiązać swoją przyszłość?
Od zawsze tak naprawdę traktowałam muzykę poważnie. Zawsze chciałam być na scenie, śpiewać, związać się ze światem artystycznym. Ale nie zawsze wiedziałam co dokładnie i jak dokładnie miałoby to wyglądać. Potrzebowałam czasu, by właśnie takie rzeczy sobie uświadomić, by obrać konkretny kierunek i cel. To jest chyba właśnie dojrzałość. Najpierw się poznaje, słucha, próbuje, a potem dokonuje wyboru. U mnie tak to wyglądało.
Gdyby nie muzyka to…
Filozofia, teologia, religioznawstwo, kulturoznawstwo.
Ukończyłaś Szkołę Muzyczną w klasie fletu. Był to Twój wybór czy może ktoś z rodziny, bliskich zachęcił Cię do tego wyboru?
Zaczynałam od fortepianu. Chodziłam do domu kultury na lekcje. Potem zdawałam na fortepian, ale ponoć byłam „za stara”, miałam 9 lat. Przyjęli mnie na flet. Po jakimś czasie zakochałam się w tym instrumencie, a do fortepianu zraziłam. Na egzaminy do szkoły muzycznej zapisała mnie mama na prośbę mojej wychowawczyni ze szkoły podstawowej, która upatrywała we mnie talent.
Brałaś udział w I edycji programu „The Voice of Poland”. Jak udało Ci się dostać do programu?
Zostałam do tego programu zaproszona. Nie musiałam się dostawać. Powiedziano mi, że jest to program dla profesjonalistów. Co nie do końca okazało się prawdą. Prawdą jest, że biorą w nim udział profesjonaliści, ale czasami za swój profesjonalizm odpadają. Co mnie osobiście oburza.
Miałam z nią znikomy kontakt. Na warsztatach zaśpiewałam kilka razy piosenkę, powiedziała tylko, że wszystko ok. Byłam u niej 15 min. Ot i cały kontakt.
Program dał mi doświadczenie i wiedzę, jak się robi swoistego rodzaju reality show ze sztuki :)
Konkurs, wyścig, jak to wygląda ze strony zaplecza, jaka jest rola reżysera, jak są kreowane role zwycięzców itd.
W zeszłym roku wydałaś swoją płytę „EGO”, skąd czerpałaś inspiracje do tworzenia materiału? Wszystkie teksty są Twojego autorstwa?
Inspiracje czerpałam z życia, z doświadczeń swoich i cudzych :) Z emocji, z wrażenia, zewsząd.
Wszystko może być inspiracją. W moim wypadku wygląda to tak, że muszę być odpowiednio „nakręcona” i samo się tworzy. Ale od razu zaznaczam, że nie stosuję żadnych używek ani na co dzień, ani od święta. Chodzi mi o rodzaj pewnego emocjonalnego apogeum, który musi znaleźć w pewnym momencie ujście w postaci jakiegoś utworu. Teksty wszystkie są moje, z wyjątkiem jednego. Do utworu „W błękit świat zmieniasz mi” Wojciech Młynarski specjalnie napisał tekst.
Przygotowania do wydania krążka trwały rok.
Twoja płyta jest efektem współpracy dwóch producentów i aranżerów: Grzecha Piotrowskiego i Pawła „Bzima” Zareckiego. Jak doszło do nawiązania Waszej współpracy?
Z Grzechem znaliśmy się wcześniej. Współpracowaliśmy kilka razy przy jego projektach. On był kierownikiem muzycznym i producentem płyty Borysa Szyca. Jest fantastycznym muzykiem. Byłam oczarowana jego podejściem do muzyki i sztuki. Jego pasją. Gdy zdecydowałam nagrać swój krążek, wiedziałam, że muszę z nim właśnie współpracować.
Pawła produkcję puściła mi koleżanka ze Stanów, która uczyła mnie angielskiego. Zachwyciłam się przestrzenią w aranżu, emocjami, wysublimowaną prostotą. Nawiązałam kontakt i po prostu się dogadaliśmy.
Komu poleciłabyś przesłuchanie płyty? I jakich piosenek mogą spodziewać się przyszli słuchacze?
Do przesłuchania płyty zachęcam każdego. Każdego wrażliwego człowieka na sztukę, ale nie na krzyk i bunt. Moja muzyka jest pełna emocji różnych. Ma za zadanie poruszyć emocje i doznania estetyczne. Człowiek powinien po przesłuchaniu płyty mieć poczucie przyjemnego ubogacenia. Ja tak mam po wysłuchania dobrego koncertu, obejrzeniu dobrego filmu. Jest mi lepiej. Mam więcej energii. Sztuka wzbudza we mnie potrzebę piękna, którym lubię się otaczać. Uczy wrażliwości na szczegóły, niuanse.
Przykry jest dla mnie fakt, że nasz system edukacji eliminuje godziny zajęć ze sztuką. Sztuka rozwija też naszą inteligencję. Niestety kolejny utwór z loopem, z wyczyszczonym i spłaszczonym przez mnóstwo efektów komputerowo wokalem nie poruszy serca. Takie utwory często zabijają wrażliwość na trudniejsze struktury muzyczne. No ale, mogłabym o tym pisać i pisać....
Polecam przesłuchanie płyty ze względu na walory merytoryczne i estetyczne :)
Słowo EGO długo chodziło mi po głowie. Tworzyłam różne neologizmy. W końcu zostało samo EGO.
Po pierwsze dlatego, że ta płyta to moje EGO. Zdaję sobie sprawę, że w chwili gdy zrodziło się marzenie wydania płyty i potrzeba pokazania jej szerszej publiczności, było to związane również z zaspokojeniem moich egoistycznych nastoletnich potrzeb :) Przy analizowaniu wszystkiego doszłam do wniosku, że dzielenie się pasją, pięknem, światopoglądem nie jest wcale egoistyczne, tylko piękne i potrzebne. Jeżeli coś może posłużyć innym to jest nawet szlachetne. Zwrot o 180 stopni w podejściu.
Zostało EGO+.
Uważasz, że trudno zaistnieć na polskim rynku muzycznym?
Jak w każdym biznesie. Zaistnieć trudno, utrzymać się jeszcze trudniej. Wszystko wymaga pracy, determinacji, pomysłowości, otwartości i mnóstwa innych przymiotów. Acha i... ogromnego szczęścia :)
W jakim gatunku muzycznym czujesz się najlepiej?
W moim :)
Kto jest Twoim idolem w muzyce?
Wielu najlepszych artystów światowych. Nie mam jednego.
Plany muzyczne na najbliższą przyszłość?
Otworzenie mojej szkoły muzyki rozrywkowej no i druga płyta :) Info na mojej stronie, facebook'u itd.
bardzo fajny wywiad, czytało się naprawdę miło:)
OdpowiedzUsuńFajna pioseneczka wpada w ucho jak nic! milutko sie słucha! ;-)
OdpowiedzUsuńCałkiem sympatycznie się słucha...
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad ;)
OdpowiedzUsuń