Autografy: pasja czy liczba?
Autografy kolekcjonuję już od 5 lat. Na początku robiłam to bardzo aktywnie - wysyłałam mnóstwo listów, maili, a wyszukiwanie nowych adresów zajmowało mi nie raz całe dnie. Teraz, z takich czy innych przyczyn, musiałam tą pasję bardzo ograniczyć. Mogłabym równie dobrze powiedzieć, że poświęcam temu tylko kilka dni w roku. Po pierwsze zupełny brak czasu, po drugie czasami nawet brak chęci czy motywacji, a po trzecie ograniczone możliwości. Co nie zmienia faktu, że do swojej kolekcji od początku zbierałam podpisy jedynie osób, które 'znałam' (nie osobiście, ale z telewizji, radia, sportu). W moim zbiorze nie ma autografów przypadkowych.
Niedawno, choć może minął już nawet rok od tego momentu, zapisałam się do grupy na facebook'u, która jest poświęcona właśnie autografom. Dołączyłam do tej grupy głównie po to, by ułatwić sobie szukanie ewentualnych adresów kontaktowych dla osób, na których podpisach mi zależy i które chciałabym mieć w swojej kolekcji. Nie wchodzę tam zbyt często, ale zauważyłam pewną zależność. Pojawiają się tam głównie dwa pytania:
-> Od kogo autograf można zdobyć przez neta?
-> Dostałam/dostałem taki autograf, wiecie kto to?
Na pierwszy rzut oka pytania jak pytania. Może akurat do kogoś, kogo autograf chcemy, wystarczy wysłać maila albo podpis jest na tyle nieczytelny, że trudno się rozczytać? Niestety nie w tym celu te pytania są głównie zadawane.
Są kolekcjonerzy, którzy zbierają jedynie autografy za pośrednictwem Internetu. Nie byłoby w tym nic dziwnego czy nawet złego, gdyby nie fakt, że biorą podpisy od byle kogo, byle tylko jakikolwiek nowy autograf był. Mnie osobiście rozśmiesza branie podpisów od osób, o których pojęcia się nie ma i nawet nie wie się kim ta osoba jest i czym się zajmuje. Później właśnie głównie z tego wynikają pytania: kogo ten autograf? I w tym pytaniu również nie byłoby nic złego, gdyby nie fakt, że autograf jest na zdjęciu i to na takim, z którego łatwo można rozpoznać osobę. Rozumiem, gdyby zdarzyła się sytuacja, że dostajemy niewyraźny autograf na kartce - wtedy faktycznie jest problem. Nie wiem, ale odnoszę ogromne wrażenie, że teraz kolekcjonowanie stało się zwyczajnie modne - nieważne od kogo, ważne ile. Oczywiście mogę się mylić, ale patrząc na te wpisy ludzi czy co gorsza wchodząc na niektóre blogi kolekcjonerskie można się załamać.
Kiedyś wyglądało to trochę inaczej. Po pierwsze autografy zbierali ludzie, którym rzeczywiście na tych podpisach zależało. Tak, na podpisach, a nie ich ilości. Wtedy również łatwiej było zdobyć autograf przez maila czy jakkolwiek przez neta. Teraz jest to już prawie nierealne, bo 'kolekcjonerzy ilości' rzucają się na taki kontakt jak mucha na lep. Pojawia się informacja na forum o tym, że ktoś wysyła przez Internet i już kolejnego dnia skrzynka danej osoby jest zawalona 100-300 mailami o treści "jestem twoją fanką, wyślij mi autograf" - i to dosłownie. Wiem to, bo znam kilka osób z świata show-biznesu i takie historie nie są mi obce. No ale... żeby tego jeszcze było mało to, to zgadnijcie, co Ci sami uroczy kolekcjonerzy ilości, po sprawdzeniu danego adresu i otrzymania faktycznie autografu, dzięki namiarom internetowym, robią? Wysyłają znów kolejną prośbę o podpis tej samej osoby. Gwiazdy jak gwiazdy - nie każdy zarabia tyle, by nagle znaleźć kasę na te chociażby 100znaczków, kopert i zdjęć tygodniowo. I tym magicznym sposobem kończy się wysyłanie autografów. Ewentualnie niektórzy artyści decydują się na podanie adresu, na który można wysłać list z kopertą i znaczkiem zwrotnym. Niestety najbardziej cierpią na tym osoby, którym naprawdę zależało na takim autografie, dla których znaczyłby on bardzo wiele. Wierz mi bądź nie, ale takie wysyłanie próśb listowych też wbrew pozorom do najtańszych nie należy. Jedna prośba - dwa znaczki, dwie koperty, zdjęcie do podpisu, teoretycznie jakieś 4-5zł. Jeśli jednak wyśle się kilka takich próśb to tworzy się niezła sumka, a trzeba jeszcze wziąć pod uwagę fakt, że nie na każdy list dostanie się odpowiedź. Doświadczenie mi mówi, że zaledwie co druga wysłana koperta do mnie wracała/wraca. Sama zaczynałam mając te niecałe 15 lat, co za tym idzie nie pracując, więc wiem z jakim trudem czasami trzeba było wybierać do jakich osób prośbę wysłać w danym miesiącu, a które trzeba na razie odłożyć na bok.
Mam nadzieję, że to tylko takie chwilowe zachwianie w dziedzinie autografowej i że wkrótce będzie znaczna przewaga tych kolekcjonerów pasjonatów nad tym kolekcjonerami ilości.
Tymczasem zna ktoś może jakieś forum, grupę, gdzie można znaleźć ludzi, dla których to naprawdę jest pasja?
Pozdrawiam Was serdecznie! :)
dziwne jest takie zbieranie autografów; autograf ma wtedy wartość jak zdobędziesz go osobiście np. po koncercie, po spektaklu itp.; fajnie jak z autografem wiąże się jakaś historia, jakieś wydarzenie; takie zbieranie przez internet to żadna frajda.
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com
Osobiście, zamiast zbierać podpisy, wolę zbierać zdjęcia. Przywołują więcej wspomnień, bo jednak trzeba pofatygować się samemu i takowe selfie strzelić, ale za to jaka frajda.
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie :) http://plobrem.blogspot.com/
Nie zgadzam się z Magdą ponieważ takie też są cenne bo prawdziwe podpisane przez nich.Jesli ktoś nie może biegać po koncertach to z takich też się cieszy . A jeśli chodzi o to ze sie zbiera nie znane osoby to sory Patrycja ale też się nie zgadzam ponieważ potem mogą być sławne a wtedy nie będzie szło nigdzie dostać a tak to się już ma;)
OdpowiedzUsuńKasiu, chodziło mi nie o osoby jeszcze nieznane, a osoby, które są popularne, a ludzie proszą o ich autograf, nawet nie interesując się kto to jest, tylko po to by zwiększyć ilość :)
UsuńTeż kiedyś zbierałam autografy, ale później zabrakło czasu (i weny :D) na wysyłanie "próśb" o autograf :) Dla mnie największą wartość mają wyłącznie autografy ulubionych artystów (chociaż autografy artystów "przypadkowych" tez zbierałam na początku) :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńjedyne autografy jakie w swoim życiu zbierałam to były siatkarzy u mnie w Częstochowie po kilku meczach tamtejszego AZSu (w tym moja najcenniejsza pamiątka w postaci autografu ś.p. Arka Gołasia) oraz po kilku koncertach ulubionych zespołów, które i tak później poznałam osobiście. ;)
OdpowiedzUsuńniemniej zbieranie autografów miało dla mnie frajdę, gdy ktoś mi podpisywał osobiście coś. :)
pozdrawiam.
http://poprostumadusia.blogspot.com/
Oo, jak fajnie, że poruszyłaś ten temat. Do Twoich rozmyślań można jeszcze dodać wątek sprzedaży (już pal licho wymiany). Smutne jest to, że ludzie biorą po "X" autografów, a potem rzucają hasło "sprzedam"... Raz jeden jedyny nabyłam autograf drogą kupna. Jest mi trochę głupio, że zdobyłam go w ten, a nie inny sposób, więcej tego nie zrobię. Popieram i potwierdzam każde słowo Magdaleny - "autograf ma wtedy wartość jak zdobędziesz go osobiście" - i tą zasadą się kieruję! Nie piszę do swoich Idoli maili, wiadomości na FB, ani listów. Kiedy tylko mam okazję, wybieram się na koncert, czy spotkanie, ew. próbuję swoich sił w konkursach.. I tymi sposobami od 2011 roku mam w swojej (jakże skromnej) kolekcji aż 28 autografów + 4 na płytach. Tak! Dla mnie jest to "aż", bo przeglądając swój album z autografami mam co wspominać. :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPowiem Ci, że ja więcej autograf zdobyłam nieosobiście, ale z tych najcenniejszych jestem pomimo to bardziej dumna niż z tych, które nawet zdobyłam osobiście. Czasami to była kwestia x listów, x maili i wszystkiego by znaleźc jakikolwiek adres i w ogóle, a koncerty są hmn.. jakby z góry narzucone i nie zawsze jest możliwość zdobycia tych, które chciałoby się mieć :)
dla mnie autograf ma znaczenie gdy na prawdę jestem czyjąś idolką. Pozostałe są mi niepotrzebne.
OdpowiedzUsuńNiestety ludzie teraz nie doceniają pasji :-(
OdpowiedzUsuń