Pan od muzyki - recenzja
Chciałabym Wam polecić pewien film. Trafiłam na ten tytuł zupełnie przypadkiem, przejrzałam jego oceny, recenzje. Postanowiłam go zobaczyć. Byłam ciekawa, co w tym filmie jest takiego szczególnego, że jest tak wysoko oceniany. Szczególnie, że na pierwszy rzut oka nie wzbudził we mnie jakiejś fascynacji. Może to dlatego, że średnio przepadam za filmami, których akcja ma miejsce w czasach wojennych czy powojennych. Trudno mi to sensownie wyjaśnić, mam po prostu jakiś wewnętrzny opór do oglądania takich filmów, nawet jeśli po obejrzeniu stwierdzam, że był bardzo ciekawy tak jak chociażby „Chłopiec w pasiastej piżamie”.
Film „Pan od muzyki” wyreżyserował Christophe Barratier w 2004roku. Jest on skonstruowany na zasadzie retrospekcji. Pépinot przyjeżdża do Pierre’a, aby przekazać mu pamiętnik prowadzony przez ich dawnego wychowawcę. W tym momencie rozpoczyna się główna część filmu, którego bohaterem jest nauczyciel muzyki, podejmujący pracę jako wychowawca w internacie dla trudnych dzieci w czasach powojennych na francuskiej prowincji. Clement Mathieu, niespełniony muzyk, o którego przeszłości niewiele jest wspomniane, niesie za sobą raczej spory bagaż doświadczenia. Do szkoły trafia zimą. Widok, który mu się ukazał przed oczami był od samego początku zniechęcający. Budynek był zaniedbany, szary, otoczony wysokim murem, emanujący smutkiem i przygnębieniem. Bohater jest zaskoczony atmosferą panującą w placówce, zarówno zachowaniem uczniów, jak i systemem dyscypliny wprowadzonym przez dyrektora Rachina. Metoda wychowawcza „akcja-reakcja” realizowała się poprzez odpowiadanie agresją nauczycieli na agresję uczniów. Chłopcy byli bezwzględnie karani przez swoich wychowawców. Byli bici, więzieni w piwnicach, musieli wykonywać prace społeczne.
Clement już pierwszego dnia doświadczył wrogości swoich podopiecznych, jednak dostrzega w nich coś więcej niż tylko zło i bunt. Mathieu postanowił zdobyć zaufanie uczniów i nie postępować według zasad dyrektora Rachina, których nie pochwalał. Kilkakrotnie stawał w ich obronie, uświadamiając im tym faktem, że nie ma wobec nich złych zamiarów, że chce dać im szansę.
Dzięki swojej inteligencji, za pomocą właściwych metod postanowił wykorzystać ich talenty. W końcu wpada na pomysł założenia chórku, pomimo to że nawet nie marzył już o tym, aby wracać do swojej muzycznej pasji. Wprowadza chłopców w świat muzyki i uczy wykorzystywać w prawidłowy sposób swoje zdolności. Chór staje się narzędziem do walki z nieprzyjaznym środowiskiem.
Ten film ma po prostu w sobie to „coś”. Każdy bohater wnosi inne emocje i jest na swój sposób oryginalny. Fabuła jest prosta, nieprzekombinowana, pozbawiona nagłych zwrotów akcji, ale niewątpliwie przyciąga widzów. W mojej opinii znaczną rolę odegrała w tym filmie muzyka i scenografia, która w jakimś stopniu była odzwierciedleniem zmian, dokonujących się w chłopcach.
Po obejrzeniu „Pana od muzyki” zupełnie nie dziwi mnie już fakt, że znajduje się on w czołówce najpopularniejszych tytułów. Jest to film o tym, jak piękno i dobroć wpływa na ludzi. Ukazuje przemianę człowieka pod wpływem różnych bodźców oraz pokazuje jak duży wpływ na sposób bycia ma środowisko. Clement Mathieu stał się dla tych zagubionych chłopców aniołem, który wskazywał im właściwą drogę. Robił to bezinteresownie, nie oczekiwał rozgłosu ani pochwał, był skromny i pracowity. Swoim postępowaniem udowodnił, jak pozytywnie dobro wpływa na ludzi. Starał się uczynić wszystko, co było w jego mocy, aby osiągnąć swój cel i wpłynąć na zmianę zachowania swoich podopiecznych.
Polecam Wam serdecznie ten film, naprawdę jest wart obejrzenia!
Film „Pan od muzyki” wyreżyserował Christophe Barratier w 2004roku. Jest on skonstruowany na zasadzie retrospekcji. Pépinot przyjeżdża do Pierre’a, aby przekazać mu pamiętnik prowadzony przez ich dawnego wychowawcę. W tym momencie rozpoczyna się główna część filmu, którego bohaterem jest nauczyciel muzyki, podejmujący pracę jako wychowawca w internacie dla trudnych dzieci w czasach powojennych na francuskiej prowincji. Clement Mathieu, niespełniony muzyk, o którego przeszłości niewiele jest wspomniane, niesie za sobą raczej spory bagaż doświadczenia. Do szkoły trafia zimą. Widok, który mu się ukazał przed oczami był od samego początku zniechęcający. Budynek był zaniedbany, szary, otoczony wysokim murem, emanujący smutkiem i przygnębieniem. Bohater jest zaskoczony atmosferą panującą w placówce, zarówno zachowaniem uczniów, jak i systemem dyscypliny wprowadzonym przez dyrektora Rachina. Metoda wychowawcza „akcja-reakcja” realizowała się poprzez odpowiadanie agresją nauczycieli na agresję uczniów. Chłopcy byli bezwzględnie karani przez swoich wychowawców. Byli bici, więzieni w piwnicach, musieli wykonywać prace społeczne.
Clement już pierwszego dnia doświadczył wrogości swoich podopiecznych, jednak dostrzega w nich coś więcej niż tylko zło i bunt. Mathieu postanowił zdobyć zaufanie uczniów i nie postępować według zasad dyrektora Rachina, których nie pochwalał. Kilkakrotnie stawał w ich obronie, uświadamiając im tym faktem, że nie ma wobec nich złych zamiarów, że chce dać im szansę.
Dzięki swojej inteligencji, za pomocą właściwych metod postanowił wykorzystać ich talenty. W końcu wpada na pomysł założenia chórku, pomimo to że nawet nie marzył już o tym, aby wracać do swojej muzycznej pasji. Wprowadza chłopców w świat muzyki i uczy wykorzystywać w prawidłowy sposób swoje zdolności. Chór staje się narzędziem do walki z nieprzyjaznym środowiskiem.
Ten film ma po prostu w sobie to „coś”. Każdy bohater wnosi inne emocje i jest na swój sposób oryginalny. Fabuła jest prosta, nieprzekombinowana, pozbawiona nagłych zwrotów akcji, ale niewątpliwie przyciąga widzów. W mojej opinii znaczną rolę odegrała w tym filmie muzyka i scenografia, która w jakimś stopniu była odzwierciedleniem zmian, dokonujących się w chłopcach.
Po obejrzeniu „Pana od muzyki” zupełnie nie dziwi mnie już fakt, że znajduje się on w czołówce najpopularniejszych tytułów. Jest to film o tym, jak piękno i dobroć wpływa na ludzi. Ukazuje przemianę człowieka pod wpływem różnych bodźców oraz pokazuje jak duży wpływ na sposób bycia ma środowisko. Clement Mathieu stał się dla tych zagubionych chłopców aniołem, który wskazywał im właściwą drogę. Robił to bezinteresownie, nie oczekiwał rozgłosu ani pochwał, był skromny i pracowity. Swoim postępowaniem udowodnił, jak pozytywnie dobro wpływa na ludzi. Starał się uczynić wszystko, co było w jego mocy, aby osiągnąć swój cel i wpłynąć na zmianę zachowania swoich podopiecznych.
Polecam Wam serdecznie ten film, naprawdę jest wart obejrzenia!
Po takiej recenzji z chęcią obejrzę ten film :D
OdpowiedzUsuńWstyd mi, ale jeszcze nie widziałam tego filmu. Mam w planach go obejrzeć, ale na razie trochę brakuje mi czasu na to :)
OdpowiedzUsuńjak tylko znajdziesz czas to koniecznie obejrzyj :)
UsuńOj tak ma to coś :) Bałam się go oglądać, ale chyba czas sobie go przypomnieć :)
OdpowiedzUsuńKurczę, Pati, super, że napisałaś tę recenzję, bo tak się zastanawiałam, co by tu obejrzeć po sesji, kiedy człowiek będzie miał wreszcie tę wolną chwilę :)
OdpowiedzUsuńPS. Bardzo dziękuję Ci za komentarz u mnie, takie komentarze jak Twój cenię sobie najbardziej ze wszystkich, ponieważ mówią o doświadczeniach każdego z nas. Buziaki :*
Cieszę się, że ten wpis Ci się przydał! Jak już obejrzysz to daj znać, jak Ci się podobało :)
UsuńBuziaki! :*
PS. Dziękuję :*
Muszę obejrzeć, nie trafiłam jeszcze na ten film. :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
www.kosmetykiani.pl
zaciekawiłaś mnie tym opisem, chętnie obejrzę :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię ciepło :)
Jeśli ma to "coś" to już go zapisuję na liście "co powinnam nadrobić" :D
OdpowiedzUsuńolusiek-blog.blogspot.com- klik!
slyszalam o tym filmie, ale mnie nie zachęcał. Po Twojej recenzji jestem bardziej skora go oberjzec, ale ja naprwdę bardzo rzadko cokolwiek oglądam...:D/Karolina
OdpowiedzUsuńWidziałam go dwa razy :) Są filmy które miło się ogląda ponownie co kilka lat :)
OdpowiedzUsuńSuper, że dostałaś jeszcze te cienie z MySecret :) mam nadzieję, że u Ciebie też się sprawdzą :)
OdpowiedzUsuńpamiętam, że oglądałam ten film kilka lat temu i zrobił na mnie spore wrażenie :)