Pisanie, które ratuje życie.
Słowa mają ogromną moc. Bardzo długo zastanawiałam się nad celem tego bloga, aż w końcu odpowiedź przyszła zupełnie niespodziewanie: chcę ratować życie swoje i innych.
Pisanie nadaje sens nawet tym działaniom, które wydają się być go pozbawione.
Pisanie ratuje, bo potrafi być przyjacielem i bratnią duszą, gdy człowiek czuje się samotny, przygnębiony, potrzebuje oparcia, zwierzenia się z problemów.
Pisanie rozładowuje emocje, oczyszcza umysł, a wyrażanie prawdy po prostu uwalnia.
Pisanie jest pewnego rodzaju terapią. Pomaga leczyć rany. Niesie radość, czasem ukojenie, poprawia nastrój.
Pisanie pomaga, gdy komunikacja ustna staje się zbyt trudna, bo paraliżuje nas strach przed czyjąś reakcją lub wydarzenia, których doświadczyliśmy są zbyt bolesne by o nich mówić.
Splot różnych zdarzeń sprawia, że każdy z nas jest inny, ale wszyscy zmagamy się z podobnymi doświadczeniami. Lęk, osamotnienie, pustka, rozpacz - te uczucia już inni poznali przed nami. Często pod pozorami codzienności nawet nie spodziewamy się, że ktoś obok nas mógł przejść przez takie trudności. A jednak! Wszystkich nas spotykają bolesne przeżycia, przykre uczucia, choroby. Nie ma reguły, ani tym bardziej wyjątków.
Pisanie ratuje, bo dzieląc się swoimi przeżyciami i doświadczeniem, niejednokrotnie daje się nadzieję tym, którzy obecnie przechodzą przez podobne życiowe burze. Daje również odwagę. Uświadamia czytelnikowi, że nie jest sam.
Kiedyś wydawało mi się, że po co pisać o czymś, co wszyscy już doskonale wiemy. Zwlekałam z nowymi wpisami, bo chciałam wymyślić coś, co nagle stanie się "wow", albo chociaż nie będzie wiać nudą z kilometra.
A teraz właśnie o tym chce pisać - o tym, co oczywiste, co każdy wie, co każdy słyszał. Po co? Bo uświadomiłam sobie, jak wielką siłę mają słowa i chcę przypominać o tych rzeczach, które słyszeliśmy już milion razy, ale o których często w codzienności zdarza się nam zapominać.
Właściwie to pisanie ratuje życie i w dodatku zapewnia nieśmiertelność. Słowa są nieśmiertelne. Zostaną po nas, nawet jeśli nas już nie będzie na tym świecie.
Każdy bloger ma swoją społeczność, do której trafia. Ten wpis zacznie czytać kilkaset osób. Do końca dotrze kilkadziesiąt. A tylko kilka cokolwiek z niego wyniesie. Ale jeśli kiedykolwiek choć jednej osobie to moje pisanie w jakikolwiek sposób pomoże, to znaczy że było warto. Cel spełniony.
To chyba taki nowy rozdział dla tego bloga ❤️
dawno tu mnie nie było,a szkoda,bo fajnie piszesz
OdpowiedzUsuń